czwartek, 13 stycznia 2011

Koty

Jaki kot jest, każdy widzi. Jeden taki, drugi taki, pstrokate, bure, trikolory. Co jeden to inny. Co drugi to z innym charakterem. Uwielbiam koty. Są dostojne, używają człowieka jak otwieracza do puszek. Hipnotyzują wzrokiem i tym cudownym mruczeniem. Pamiętam kocicę Florkę, która czasem była używana jako żywy termofor i puszczała bańki nosem. Pamiętam Gapcię, perską kocicę, chodzący indywidualizm :) Kocura koleżanki, który z wielkim i niezdrowym podnieceniem rzucał się na rękę, która trzymała słuchawkę telefonu. Sama miałam z tuzin a może i więcej kotów, które żyły w ogrodzie. Aktualnie stryszek altany zamieszkuje 4 koty :) Koty są piękne. Z wielką przyjemnością je fotografuję, więc pokażę Wam kilka i krótko o nich opowiem :)

Oto Romek, kocur moich rodziców. Z małego łobuziaka wyrósł piękny osobnik. Ma na pieńku z moim Rudim :)

Romek w otoczeniu mam :)




Mały, kot Eli a w zasadzie jej mamy. Niezwykle potulny i kochany. Miauczący koci gaduła, wiecznie głodny :)


Ulubione zajęcie Małego, który wcale nie jest taki mały :)


Oto Lucyna. Lucyna,  bo nosi białe kozaki :) Kto widział ten wie. Kto poznał Lucynę wie, że to ego na czterech łapach, które kocha tylko siebie i swoją panią. Generalnie Lucyna toleruje mnie tylko dlatego, że czasem otworzę jej okno na ogród i że w zasadzie nie ma wyjścia :) Uwielbia swój kartonik po wędlinach w którym sypia :) Jest z bidula i ma miano największego nieroba na Upalnej :) Cała ona :)



Krysia. Kotka przygarnięta zeszłej zimy w wielki mrozy. Była strasznie głodna i wystraszona. Została i stała się kotem prawie kanapowym. Choć nie mieszkam już z nią jest w dobrych rękach i wiem, że miewa się bardzo dobrze, choć czasem za nią tęsknię, bo to strasznie kochany kotek. Jest wielką pieszczotą, domaga się głaskania i jest słodka :)





Stokrotka. Duża kocica, która przychodziła po sąsiedzku przekąsić coś dobrego i powylegiwać się na fotelu. Wygryziona w walce z Krysią. Krysia doznała obrażenia oka, ale wygrała :))




Koty piwniczne z ulicy Sudeckiej pstryknięte z okna :) Była ich cała gromadka ciekawskich pyszczków :)





Kolejne uliczne koty. Tym razem z Chorwacji. Wieczorem baraszkowały w okolicznych śmietnikach a potem wylegiwały się na schodach :)














Kot dzikus złapany przez okno. Nie widział mnie więc wlepiał wzrok wprost w obiektyw :)




A to jedno z moich ulubionych kocich zdjęć. Kot był dzikusem, który przez jakiś czas stołował się u nas. Opalałam się i złapałam go w krzaku jeżyn jak mnie obserwował. Nazwałam to zdjęcie " kot z liściem na głowie"




Sami powiedzcie... czyż to nie cudowne stworzenia ?
Pozdrawiam wszystkich posiadaczy kotów i ludzi, którzy je kochają mimo wszystko :)

4 komentarze:

  1. Wszystkie są śliczne, chociaż oczywiście mój nierób najpiękniejszy :) dla mnie :)
    Ja to myślę że kot jest najsprytniejszym ewolucyjnie zwierzakiem. On po to tak ładnie wygląda, po to ma mięciutkie futerko i tak przymilnie mruczy żeby dostać swoją puszkę i głaskanie. Na dodatek nie traci przy tym dumy, i każdy mu wybacza fochy.
    Egoistyczne cwaniaki...

    OdpowiedzUsuń
  2. Florcia to był nnajcudowniejszy kot na świecie!!!! Tesknie wciaz do Niej bo Viki to juz inna bajka...

    OdpowiedzUsuń
  3. a Mały to namolniak, ktory potrafi z banki strzelic zebys wstala i dala mu jesc...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja/nasza Krysia dostała imię z reklamy (facet kupował pannie w białych kozaczkach telefon komórkowy). Poszedłem któregoś wieczoru do sklepu kupić jej coś do zjedzenia. Zastanawiałem się dłuższą chwilę, które saszetki z mięskiem jej wybrać i do końca nie byłem zdecydowany. W końcu podszedłem do lady i poprosiłem o najlepszy zestaw, a pani sklepowa zapytała: "dla Krysi?" Kot jaki jest każdy widzi, jakby ją kto z pastwiska ściągną ;) i nawet ma białe kozaki na łapkach :) Bardzo ją lubię, mimo tego pospolitego wyglądu. Patrzę jej czasem głęboko w oczy i myślę sobie, że ona też tęskni za swoją dawną panią...

    OdpowiedzUsuń