niedziela, 27 kwietnia 2014

Niedzielny spacer na Urliken

Dziś przerwa w sutaszu. Rano postanowiliśmy wspiąć się na najwyższy szczyt w Bergen, czyli Urliken. Pogoda od rana dopisywała, więc decyzja zapadła. Urliken widzę z mojego okna. Gdybym miała przyrównać odległość to tak jakbym miała się wybrać do pierwszego lepszego parku we Wrocławiu :) W zeszłym roku w lipcu byłam już na Urliken, ale moje 4 litery wjechały tam wygodną kolejką. Dziś było inaczej, dziś było hardkorowo :D Weszliśmy tam a w zasadzie wspięliśmy się już za pomocą własnych kończyn, dolnych oraz górnych często też. Norwegowie mają kondycję godną pozazdroszczenia i dużo z nich wbiega sobie na Urliken jakby nigdy nic. Skaczą jak kozice górskie lekko się przy tym pocąc z delikatną zadyszką. Hmmm jakby to napisać, ja osobiście miałam przez chwilę wrażenie, że zaraz zemdleje z wysiłku. Ostatnio siedziałam przyklejona do krzesła prze kilka miesięcy i delikatnie mówiąc zapuściłam swoją kondycję w sposób tragiczny, co w dużej mierze dziś poczułam :) Ale co tam, weszłam i to co oczom moim się ukazało wynagrodziło me trudy z nawiązką. Myślę, że następny raz będzie łatwiejszy. Na końcu załączam zdjęcie bardzo wiekowego pana. Myślę, że miał z 90 lat i właśnie zaczynał swoją wycieczkę. Nie wiem czy na Urliken, ale ja na tym odcinku miałam już mocną zadyszkę :) To daje dużo do myślenia. Jedno wiem z pewnością, mam bardzo upaćkaną matrycę w aparacie :)

 Miłej niedzieli !




Zapowiadało się spokojnie. 

Tu już troszkę mniej spokojnie 

Pierwszy odpoczynek. Jak widać podejście było męczące ;)



No i się zaczęło :)


Oczy ciągle latały mi na boki, bo przyroda serwowała mi takie cuda.


Zdobyty !



A to słoneczne Bergen




Trasa








9 komentarzy:

  1. Widoki , ach te widoki... warte wspinaczki. A propos, ile czasu wam to zajęło?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, jakie wspaniałe widoki ! Mogłabym wchodzić tam codziennie (gdyby kondycja pozwoliła) :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kondycja mi wróci i będę tam częściej :)

      Usuń
  3. Oła, fantastyczny widok. Nie chciało mi się czekać w kolejce do kolejki na górę i tę górę sobie odpuściłam, a na włażenie na szczyt nie mieliśmy czasu. Trochę żałuję, ale to była wyprawa na wariata w każdym calu. Norwegowie mają niesamowitą kondycję, jak na naród tak mocno zmotoryzowany. A jednak, mimo posiadania samochodu, często wybierają się na piesze wyprawy. Może to kwestia mniejszej gęstości zaludnienia? Że po prostu jest gdzie łazić? BTW mnie od włażenia zdecydowanie bardziej w kość daje schodzenie. Nogi bolą upiornie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, schodzenie jest masakryczne. Mnie najbardziej bolą kolana a im niżej tym każdy krok jest trudniejszy.

      Usuń
  4. Och, ach -tyle tylko mogę powiedzieć. Co za widoki !!!! Najbardziej lubię taki szczyt,gdzie zdobywszy go, stoję i patrzę w dół i widzę
    panoramę miasta!!! Może jeszcze kiedyś..... mi się to uda ? Miłego !!!

    OdpowiedzUsuń