Codziennie chodząc na plażę polowałam na nowe dojrzałe figi :) Mniami Łapki się po nich kleiły i czasem trzeba był się wspinać po kamieniach by dorwać bardziej dojrzałe, i okazałe egzemplarze, ale pokusa była wielka :) Ech co ja bym dała, żeby teraz tam się znaleźć...
Zachody słońca przy złotym kuflu piwa Karlovacko to coś co mile wspominam :)
Poniżej widok z kafejki na plaży.
Po drodze do do miejsca wypoczynku zwiedziłam jeszcze Jeziora Plitvickie pełne pięknych kaskad wodnych i zielonych zakątków. Magiczne miejsce...
Warto też odwiedzić słynny Dubrovnik. Co prawda miałam kawałek drogi do Dubrovnika, ale samochodem można dość sprawnie pokonać ten dystans. Trzeba jednak pamiętać, że żeby dostać się do tegoż miasta, należy przekroczyć bośniacką granicę i przejechać ok. 10 km pas wybrzeża należący do Bośni. A tu kilka fotek z samego serca Dubrovnika :) Z uwagi na ogromny skwar tego dnia odpuściłam sobie wspinanie się po murach obronnych. I tak miałam wrażenie chodząc po bruku, że piekę się jak gęś w piekarniku :)
Obiecałam sobie , że niedługo tam wrócę, kto wie, może w przyszłym roku na wakacje :) W każdym razie zakochałam się w Chorwacji bo jest piękna, przystępna, ciepła i co najważniejsze cywilizowana !
Ech... a za oknem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz