Spadł śnieg. Niestety. Spadł i sparaliżował miasto :) Kiedyś to byłą czysta radość, teraz kłopoty. Sama dziś na własne oczy widziałam stłuczkę. A ja w ten wielki śnieg oddałam do serwisu rower hehe. Pan w sklepie rowerowym popatrzył na niego z wcale niekrytym obrzydzeniem. Wyglądał wśród tych cudownie nowych i bajeranckich rowerów jak żul spod monopolowego na Traugutta :) Nie pan, mój rower :) Ale ja nie chcę wymuskanego cacuszka, ja chcę rower z duszą i będę mieć "choćby (.......) stanął" (jakby powiedział Artur :)) Zrobię jej fejs lifting i będzie piękna ( bo to w zasadzie ona, będzie się zwała Betty, Betty po przejściach ). Jutro ją odbiorę.
Tymczasem kilka fotek z dzisiejszego wieczoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz