Dziś na comiesięcznych warsztatach plastycznych właśnie tym się zajmowałyśmy i muszę powiedzieć, ze miałam z tego ogromną frajdę. Znalazłam w domu zapyziałą drewnianą szkatułkę, która tylko dlatego nie wylądowała w śmietniku, że się starzeję i zaczynam się zachowywać jak pies śmietnikowy ;) Tak więc podjęłam się zadania zrobienia jej na bóstwo ;)
A wyglądała tak:
Następnie pomalowałam ją na beżowy kolor. Zajęło mi to wieki...
...i kiedy ja kończyłam malować inni kończyli już swoje dzieła jak np. Ela :) Ramka jak się dowiedziałam ma być na zdjęcie Konrada ( co ciekawe w gumofilcach ).
Wydłubałam jakieś wzorki z serwetki i po pozłoceniu brzegów zabrałam się do naklejania. Nie jestem w tym za dobra, brak mi cierpliwości :)
Nawet motylki nakleiłam, a co :)
Następnie po mozolnych usiłowaniach stworzenia w miarę poprawnej kompozycji zaczęłam lakierować :)
A to pudełeczko Pani Teresy, znajomej Eli, przemiłej osoby.
Ramka na Konrada w gumofilcach w wykonaniu Eli :)
A to moje wypociny :) Na koniec włożyłam szufladkę do środka po czym się zaklinowała i jak ją nerwowo po 3 min szarpania wyrwałam to obdarłam lakier :) Ale co tam.... szczególik :)
Efekt końcowy
Na kolejnych warsztatach za miesiąc będziemy lepiły aniołki z masy solnej, czego nie omieszkam uwiecznić na fotach. Te parę godzin dłubania i lepienia daje mi ogromną satysfakcję. Ludzie uczestniczący w tych warsztatach są fajni co sprzyja przyjaznej atmosferze. Wyluzowanie i relaks po dniu pracy... A jutro WF :) czyt. aerobik :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz