środa, 27 października 2010

Dekupaż

Dekupaż (decoupage) - przywędrowała do Europy z Chin. Uprawiały ja w XIX wieku francuskie szlachcianki, a nawet królowa Maria Antonina. Nazwa wzięła się od francuskiego czasownika "decouper" czyli wycinać." Technika dekupaż (decoupage) polega na naklejaniu motywów wycinanych lub wyrywanych z serwetek lub z papieru. Wcześniej przedmiot jest malowany farbą akrylową na pożądane kolory. W zależności od potrzeby może być ozdabiany techniką cieniowania, postarzania, spękania (crack) oraz przecierki. Pracę kończy wielokrotnie lakierowanie wodne lub poliuretanowe oraz szlifowanie. Dzięki sztuce dekupaż możemy ozdabiać wiele rzeczy z drewna, szkła, ceramiki, tworzyw sztucznych oraz innych materiałów, które otaczają nasze wnętrza i nie tylko.


Dziś na comiesięcznych warsztatach plastycznych właśnie tym się zajmowałyśmy i muszę powiedzieć, ze miałam z tego ogromną frajdę. Znalazłam w domu zapyziałą drewnianą szkatułkę, która tylko dlatego nie wylądowała w śmietniku, że się starzeję i zaczynam się zachowywać jak pies śmietnikowy ;) Tak więc podjęłam się zadania zrobienia jej na bóstwo ;)


 A wyglądała tak:



Następnie pomalowałam ją na beżowy kolor. Zajęło mi to wieki...


...i kiedy ja kończyłam malować inni kończyli już swoje dzieła jak np. Ela  :) Ramka jak się dowiedziałam ma być na zdjęcie Konrada  ( co ciekawe w gumofilcach ).



Wydłubałam jakieś wzorki z serwetki  i po pozłoceniu brzegów zabrałam się do naklejania. Nie jestem w tym za dobra, brak mi cierpliwości  :)



Nawet motylki nakleiłam, a co :)


Następnie po mozolnych usiłowaniach stworzenia w miarę poprawnej kompozycji zaczęłam  lakierować :)


A to pudełeczko Pani Teresy, znajomej Eli, przemiłej osoby.


Ramka na Konrada w gumofilcach w wykonaniu Eli :)


  Jakie to romantyczne Konrad, gumofilce i .... niezapominajki :)


A to moje wypociny :) Na koniec włożyłam szufladkę do środka po czym się zaklinowała i jak ją nerwowo po 3 min szarpania wyrwałam to obdarłam lakier :) Ale co tam.... szczególik :)

Efekt końcowy


Na kolejnych warsztatach za miesiąc będziemy lepiły aniołki z masy solnej, czego nie omieszkam uwiecznić na fotach. Te parę godzin dłubania i lepienia daje mi ogromną satysfakcję. Ludzie  uczestniczący w tych warsztatach są fajni co sprzyja przyjaznej atmosferze. Wyluzowanie i relaks po dniu pracy...  A jutro WF :) czyt. aerobik :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz