Która już była i minęła a wraz z nią słońce. Wczoraj rano w wyższych partiach gór spadł śnieg. Widoczny był z mojego okna. Środa za to była ardzo słoneczna i sprzyjała spacerom a nawet małemu rowerowemu wyskokowi. Listopad w Bergen jest bardzo ładny, szczególnie w słonecznych promieniach. Dziś to już za oknem jesienna melancholia w pełnej krasie :) Ratuję się kolorowymi formami mojego nowego Bajkowca. Jestem w połowie pracy... W piekaniku piecze się chleb posypany sezamem... mmm pachnie pięknie. Marian wyjątkowo śpi na kanapie, ostatnio ma jakieś depresyjne dni i ciągle zawodzi jak wilkołak. Jest miło i niech tak sobie ten piatek upływa :) A to zdjęcia z środowego spaceru.
oj to chyba nie mogłaś usiedzieć spokojnie i szyć przy takich zapachach...ja bym nie mogła! pyszności. Mnie tydzień upłynął na pieczeniu tart. Była jabłkowa z masą migdałową, śliwkowa z migdałami i dzisiaj już bananowa z gorzką czekoladą. Narzeczony nie daje za wygraną..spróbował raz i zobaczył jak szybko się robi i piecze to nie ma obijania się w kuchni. Czekam na bajkowca! na pewno będzie piękny!
Aż szkoda, że dzisiaj takie czarne chmury wiszą nad Bergen.
OdpowiedzUsuńU nas i w środę i w czwartek było pochmurnie, za to dzisiaj pięknie słońce świeci - i jakoś lubię to swoje miejsce na ziemi bardziej :-)
OdpowiedzUsuńoj to chyba nie mogłaś usiedzieć spokojnie i szyć przy takich zapachach...ja bym nie mogła! pyszności. Mnie tydzień upłynął na pieczeniu tart. Była jabłkowa z masą migdałową, śliwkowa z migdałami i dzisiaj już bananowa z gorzką czekoladą. Narzeczony nie daje za wygraną..spróbował raz i zobaczył jak szybko się robi i piecze to nie ma obijania się w kuchni. Czekam na bajkowca! na pewno będzie piękny!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę zapachów i pejzaży :)
OdpowiedzUsuń