Kolejne dwa dni mineły. Mijają w zawrotnym tempie i nie było czasu na wpis. Nadrobie jednak wszystko :) Wczorajszy caly dzien upłynął na wycieczce. Celen podrózy była Preikestolen co w wolnym tłumaczeniu znaczy ambona.
Co na to wikipedia :
Preikestolen lub Prekestolen, w lokalnej tradycji Hyvlatonnå (dosł. ambona) - klif w Norwegii o wysokości 604 m, położony nad Lysefjordem, Ryfylke. Płaska powierzchnia wierzchołka o wymiarach 25 na 25 metrów, jest jedną z największych atrakcji turystycznych tego kraju. Powstała najprawdopodobniej ok 10 tysięcy lat temu w wyniku pęknięcia skał pod wpływem mrozu. Po drugiej stronie Lysefjordu znajduje się wierzchołek Kjerag, który jest również bardzo chętnie odwiedzany przez turystów. Bezpośrednio na szczyt wiedzie pagórkowata droga o różnicy poziomu 350 m, i długości 3,8 km. Piesza wycieczka zajmuje ok. 3-4 godziny w obie strony. U podnóża szczytu znajduje się parking i budynki w tym Norweskiego Towarzystwa Turystyki Górskiej (Norwegian Mountain Touring Association). Najszybciej dostać się tu promem i samochodem z pobliskiego miasta Stavanger (ok. 1 godzina drogi).
Podróż trwała od godz. 8:00 do godz 23:30 :) w sumie zrobiliśmy 450 km w dwie strony. Prędkość jazdy w Norwegii z uwagi na specyfikę dróg i przepisy średnio nie przekracza 50 km/h. Kultura jazdy jest jednak ogromna i człowiek czuje sie bezpiecznie na drogach. Sześć razy przeprawialismy sie promem tam i z powrotem. Pogoda była wczoraj dość zmienna i wietrzna, wiec nawet te ogromne promy trochę bujało :) Droga jest niezwykle malownicza i choć brakuje jeszcze zieleni to i tak krajobrazy zza szyby samochodu zachwycają. Po przybyciu na miejsce zaczęliśmy przebieżkę w górę. Powiem tak, nie wiedzieliśmy za bardzo, co nas czeka i jak trudna jest droga. Szczególnie po zimie i zimowym zastaniu mięśni. Pogoda na szczęście dopisała. Czasami trzeba było wspinać się na czworaka i łazić po sniegu. Po dotarciu na miejsce czlowieka zatyka. Wysokośc i przestrzeń, a także malowniczość i za razem surowość krajobrazu wprost onieśmiela. Ma się wrazenie, że wiatr nas porwie jak kartke papieru, że nic nie ważymy i w zasadzie jesteśmy nikim. To magiczne i niezwykle miejsce, gdzie człowiek prawie dotyka nieba. Bylismy tam krótko, bo wiatr nie dawał za długo postać w miejscu, ale bylo warto... oj było :) Osobom , które sie tam wybierają zalecam dobre obuwie oraz odrobine kondycji :) Inaczej może być to troszkę niebezpieczne. W drodze powrotnej mieliśmy trochę szczęścia, bo przy końcówce zejścia zaczął padac śnieg z deszczem i robilo sie dość ślisko. Ile było szczęścia bo zasiądnięciu na kanapie cieplego auta z bułką w ręce i ciepła kawą :) Droga powrotna była iście w kratke. Raz lało niemołosiernie, raz świeciło słońce. Ostatnie minuty usypialam na siedząco. Nie zapomne jednak tej wycieczki do końca życia. To bylo piękne doświadczenie i polecam wszystkim, którzy wybieraja się do Norwegii :) Wrzucam zdjęcia :) Uściski !!!
jeszcze leko nieświadoma co mnie czeka :D |
Powrót ... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz