poniedziałek, 8 listopada 2010

Moje Miasto Wrocław

     Z uwagi na to, że ostatnio wszędzie jeżdżę samochodem, postanowiłam dzisiaj na miasto wybrać się piechotką. Wypiłam dziś na Rynku z Gosią pyszną kawę oraz spałaszowałam całkiem przykładny kawałek mniamuśnego sernika. Fajnie jest tak poplotkować w kawiarence. Gosiu- dziękuję :) Potem wybrałam się w stronę Dworca Głównego przez listopadowy Wrocław.Jak się jeździ samochodem wielu miejscom nie sposób się przyglądnąć. Idąc więc piechotką  i patrząc na moje miasto przyszło mi na myśl, że jest piękne. Zadbane, czyste z piękną architekturą, lecz niestety im bardziej zbliżałam się do końca ul Piłsudskiego tym było coraz gorzej. Już na wysokości Dworca Głównego będącego teraz w przebudowie zauważyłam, że czas się tam zatrzymał. Szaro, brzydko zaniedbane kamienice. Pamiętam jak kiedyś to miejsce tętniło życiem. Okropne sklepy z wystawami takimi, jakby miały odstraszyć klienta a nie go przyciągnąć. Osobiście bałabym się tam wejść. Towar na wystawach jak w osiedlowym sklepie z używaną odzieżą a ceny jak firmowym butiku w galerii handlowej. Myślałam przez chwilę, że pomyliłam zera. Chciałam aż zrobić zdjęcie, ale pomyślałam, że właściciel tylko na to czeka, żeby potem móc mnie ukarać. Nie mam pojęcia jak te sklepy funkcjonują. W zasadzie to się trochę domyślam :) Szczyt brzydoty znalazłam przy ul. Dąbrowskiego. Plac po dawnym dworcu PKS dalej stoi niezagospodarowany już od kilku a może już kilkunastu lat. Konia z rzędem temu, kto wie co tam się teraz znajduje. Ja wnioskuję tylko jedno- śmietnisko porośnięte krzakami i plastykowymi opakowaniami.  Wszędzie zniszczona kostka chodnikowa. Kilku żulersów kręcących się po bramach. Przygnębiający widok. Jeszcze pogoda się do tego dołożyła obficie kropiąc deszczem. Z przyjemnością oddaliłam się z powrotem w stronę Świdnickiej i opuściłam to przygnębiające miejsce. Mieszkałam kiedyś na ul. Traugutta, ale mimo wszystko tam nigdy nie było tak brzydko. Wracając już  zauważyłam, że większość sklepów przy ul. Piłsudskiego zniknęło a ich miejsce zajęły banki. Jeden przy drugim :) Mimo, iż nie widziałam dziś zbyt pięknych widoków, to jednak fajnie było sobie zrobić taki spacer. Mam nadzieję, że po wyremontowaniu Dworca Głównego, to miejsce zyska na uroku...


I tym oto optymistyczny akcentem kończąc... oddalę się pooglądać jakieś filmy :)

               A na koniec kilka fotek z zalanego słońcem  ciepłego, lipcowego Wrocławia...






1 komentarz:

  1. od razu mi się humorek poprawił:) jak sobie mój piękny Wrocław poogladalam - tak mi do niego tęskno!

    OdpowiedzUsuń