środa, 29 lipca 2015

Piękne auta

Wczoraj zupełnie przypadkiem trafiliśmy na zlot pięknych aut w Bergen. Prawdę mówiąc nie wiem nawet z jakiej okazji się odbył, ale miałam przy sobie aparat i grzechem byłoby nie zrobić paru zdjęć, szczególnie, że niektóre auta zapierały dech w piersiach. Większość była po renowacjach i auta były dopieszczone na maksa. Niektóre były już lekko nadszarpnięte i "łatane" i to najwyraźniej w warunkach domowych, ale spora większość aut wyglądała zjawiskowo. Oprócz starych i zabytkowych pojazdów znajdowały się tam również nowoczesne i sportowe, ale nijak się miały do wspaniałych i długich wiele metrów krążowników szos. Było czym nacieszyć oko. Swoją drogą, kogo jak nie Norwegów stać na utrzymanie takich fur :) Sami zobaczcie.


sobota, 18 lipca 2015

Zdjęcia komórkowe

Kiedyś już był taki post. Wrzuciłam na bloga zdjęcia wykonane telefonem komórkowym. To było 4 może 3 lata temu a technika poszła do przodu. Teraz aparat w telefonie komórkowym jest lepszy niż w moim aparacie fotograficznym z 2010 r ( mówię oczywiście o kompakcie). Ostatnio robię  mniej zdjęć, głównie krajobrazy i to bardziej z chęci dokumentowania otaczającego mnie piękna. Lustrzanka została w Polsce, bo nie mam chęci wozić jej w bagażu tam i z powrotem. Boję się, że w końcu coś się stanie i albo ją uszkodzę, albo mi zaginie. Co celów specjalnych mam zatem Sony, mały kompakt, ale wariat ;) Ostatnio jednak zmieniłam telefon na taki, który bardziej pozwala mi w podróży być na bieżąco ze sprawami firmowymi. Tablet jest dla mnie w podróży za duży ( ładnie się zrymowało), wiec zostałam przy telefonie. Chciałam też taki, żeby w sytuacjach kryzysowych móc nim zrobić zdjęcie biżuterii ( i okazało się to bardzo przydatne już w drugim dniu użytkowania). Telefon się sprawdził, a nawet więcej, okazało się, że można nim zrobić całkiem przyzwoite zdjęcia krajobrazów ( do zdjęć przyrody się nie nadaje).  Załączam trochę zdjęć z ostatnich dni. Pogoda była dość znośna, nie licząc kilku przelotnych opadów, a wczoraj to już prawie przeszła siebie. Było chyba z 20 stopni :D

czwartek, 16 lipca 2015

Tęczowe stado :)

Dziergałam, dziergałam, dziergałam, zawijałam plątałam i tak oto powstała bransoletka i kolczyki. Tęczowe, bliskie memu sercu kolory. Podczas tworzenia bransolety w myślach był ze mną mój Marian i jemu zadedykowałam ten tęczowy komplet :)










A to mój śpioszek, sprzed miesiąca, wierny towarzysz moich robótek, ostatnie zdjęcie jaki mu zrobiłam.

wtorek, 14 lipca 2015

Red Snakes

Czerwono- czerwone szaleństwo. Uwielbiam wężyki i pełno ich w moim sutaszu. Wczoraj naplątałam ich całe kolorowe stadko :) Tymczasem naszyjnik, który wydziergałam już jakiś czas temu. Czerwony i ssssssykliwy :)



piątek, 10 lipca 2015

Dziś na bardzo smutno...

Wczoraj nagle odszedł mój mały przyjaciel, mój Marian. Był ze mną 3 lata. A z nami w Norwegii prawie dwa lata. Marian był kotem dość wyjątkowym. Spokojnym, bez agresji. Nigdy mnie nie podrapał, nigdy nie naprychał. Poczciwe kochane kocisko. Byłam z nim bardzo związana. Dotrzymywał mi towarzystwa, w zasadzie był z nami cały dzień. Niestety Marianek miał trochę problemów ze zdrowiem a z czasem stały się one poważne.W domu teraz tak pusto...  Ostatnio w moim życiu jest dużo smutku, jakoś sobie z nim radzę, ale czasami to już trochę za dużo. Odszedł wczoraj za "tęczowy most". Jakby to wszystko było ze sobą powiązanie, gdy go chowaliśmy w pięknym miejscu, na niebie wyszła tęcza. Potem w domu za oknem też pojawiła się piękna tęcza. Żegnaj mój mały koci przyjacielu...

wtorek, 7 lipca 2015

Na chrupiąco

Dzień Dobry po dłuuugiej przerwie. Ostatnio czasu dla siebie mam mało, dużo obowiązków. Praca mnie pochłania i tym samym na bloga czasu już nie starcza. Dziś jednak tak trochę z innej beczki. Ostatnio znowu powróciłam do eksperymentów kuchennych, W zasadzie to skupiłam się na chlebie, a właściwie to konkretnie na chlebie pieczonym na zakwasie. Wcześniej z lenistwa piekłam na drożdżach, ale nie ma co ukrywać, chleby na zakwasie są zdrowsze no i jak dla mnie smaczniejsze :) Mój tato nie podziela mojego zdania i nadal woli chleb pieczony na drożdżach. Chlebów na drożdżach upiekłam setki a na zakwasie dopiero kilka. Wczoraj zakupiłam garnek żeliwny i upiekłam w nim pierwszy raz chlebek pszenny na zakwasie żytnio-jęczmiennym ( zupełnie z przypadku) z dodatkiem ziaren słonecznika i sezamu. Chleb wyszedł jak malowany. Polecam Wam pieczenie własnego chleba. Z doświadczenia wiem, że marketowe buły ( chlebem to nazwać nie można) niszczą przewód pokarmowy ! Przepisów na chleby w internecie są tysiące. Mąkę można zakupić w każdym sklepie a przyjemność z pieczenia, a potem pałaszowania jest OGROMNA ! Polecam bardzo dobrą stronę  Przepis na chleb  znajdziecie tam przepisy na chleby oraz jak zrobić zakwas.  A tu moje najnowsze, prawie idealne osiągnięcie plus zdjęcia z moich poprzednich chlebowych poczynań :)