Mam chwilę odpoczynku. Takiego nawet zdrowotnego. Laduję baterie i w międzyczasie coś tam robię :) Chyba na zasadzie koloroterapii zaszalałam z barwami. Chwilowo mam wyłączona z obiegu lustrzankę, ale z pewnością zrobię im wszystkim sesję zdjęciowa :) Pogoda nie bardzo chce rozpieszczać a już z pewnością chce nas zalać, wiec zostaje tylko zostać w domu i nadal dziergać kolorowości :)
Znów uplynęło trochę czasu zanim siadłam do bloga. Upały i brak czasu, znowu troszke nie oderwały. To z pewnością niedlugo sie zmieni ;) Nie rozstawałam sie jednak z moim szpiegowskiem aparacikiem i przeprowadzałam skrzetnie proces dokumentacyjny. Wracając do upałów. Pewnie wszyscy mieszkańcy Polski odczuli je na swojej skórze. Należę do osób, które za palącym słońcem nie przepadaja, a optymalna dla mnie temperatura to ta, która nie przekracza 25 stopni Celcjusza. Żar lejący się ostatnio z nieba podnosił tą temperaturę do 36 stopni, co w dość dużym stopniu odbiegało od przyjętej normy. Najbardziej jednak żal mi było Mariana, bo biedaczek w tym swoim czarnym puchatm futerku nie bardzo wiedział gdzie sie ułozyć i jak by "ostygnąc". Z psiakiem, np. z Rudim problem rozwiązywało polewanie go woda. Myslę, że Marian mógłby stracić prztomnośc po czymś takim :D Leżał więc w pozach, które sprawialy, iż rozpłaszczał sie jak najbardziej na podłodze :)
Ja natomiast spożywałam większą niz normalnie ilosc lodów i płynów :) Nie zrezygnowałam też z roweru i spędzałam dużo czasu w zacienionych parkach :) Moim ostatnim odkryciem jest Park Staszica. Pieknie odrestaurowany jak ostatnio całe Nadodrze.
W czwartek miałam też ogromna przyjemność spotkać się z właścicielami Bike Belle - Gosia i Maćkiem . Przejazdem odwiedzili Wrocław i to dało nam szanse na spotkanie. Dołaczyła też do nas na swoim pieknym czerwonym Batavusie Hania Tomasiewicz, odpowiedzialna za zdjęcia we wrocławskim Magazynie Rowerowym . Spotkanie było przesympatyczne, okraszone rozmowami nie tylko o rowerach :) Gosia i Maciek to "kociarze". Ich dom zamieszkuja dwa kocurki, wiec tematów było dość sporo. Zostałam obdarowana piekną dwukomorową sakwą ze złotym logiem Bike Belle i teraz jako ambasadorka dumnie wożę w niej moje zakupy lub butelki z wodą :) Polecam, niedługo bedzie w sprzedaży a już teraz sa do wyboru inne piękne sakwy i nie tylko -http://www.bikebelle.pl/kategoria/28/torby_i_sakwy.html Miałam okazję przekonać się o tym, że to sklep prowadzony przez ludzi z wielka pasja :)
W międzyczasie natomiast zdażyłam wydziergać jedynie małe kolczyki i klipsy na balerinki lub na inne buty :)
Kolczyk jeden, sfotografowany zanim zrobiłam drugiego i to moim szpiegowskim aparatem :)
A dzis Niedziela.... Cóż może byc milszego niz francuskie tosty z dżemem i kawa zaserwowane przez najukochańszego kucharza pod słońcem ? Ach :)))) Miłej niedzieli !!!
Jak widać ostatnio zaniedbuję bloga, ale to z powodu przepracowania. Doba dla mnie powinna trwać 48 godzin :) Ostatnio przesaiduję przy zdjeciach, ale czas na mały oddech, żeby oczyścić umysł. Mam też wyrzuty sumienia, że nic nie tworzę. Zrobiłam dziś coś dla siebie, bo ostatnio pozbyłam się trochę moich błyskotek. Kolczyki i ozdobę na balerinki. Kolczyki w kolorach bardzo letnich, energetycznych. Takie pstrokate i błyszczące, bo mam do tekiej biżuterii słabość. Ozdobiłam sobie też balerinki które kupiłam w lekkim szaleństwie za kwotę niewiarygodną, bo 14,99 zł. Jako, ze ozdoba bucików po późniejszym przyglądnięciu jakoś przestała mi się podobać, postanowiłam je przerobić. Wyszły takie oto "cichobiegi" :) Znalazłam też białe szpilki.... hmm? :)
Mój wolny czas ostatnio nie istnieje i przez to zaniedbałam trochę bloga. Nadrabiam to króciutką relacją z wydarzenia o którym pisałam w ostatnim moim poście. Wesele było po góralsku, pogoda dopisała a nawet okoliczności sesji zdjęciowej. Baca użyczył nam swoich owieczek pytając sie przy okazji o jakąś flaszeczkę :) Dane mu było :) Wrzucam tylko taką małą zapowiedź i wracam do pracy... :) Dodam tylko, że mina owiec na zdjęciu- bezcenna :)
Ostatnio odwiedziła mnie miłość. Tak jakoś mnie zewsząd otacza i powiem szczerze, ze dobrze mi z tym. Miłość w postaci Dominiki i Francesco, którym będę miała przyjemność towarzyszyć z moim aparatem w bardzo dla nich ważnym dniu. Już w tą sobotę, w pięknym miejscu jakim jest Czarna Góra powiedzą sobie "tak". Dominika to ciągle uśmiechnięta, drobna blondynka promieniująca pozytywną energią, Francesco natomiast to przystojny i bardzo sympatyczny Włoch. W ostatnią niedzielę pożyczyłam im swój rower i trochę poobserwowałam moim szklanym okiem :)Wybrałam zdjęcia w tonacji b&w. Prawda, że urocza para ?
Na koniec odwiedziła nas bardzo odważna myszka :) A potem poszliśmy na Latte połączone z ćwiczeniem pałaszowania weselnego torta za pomocą ciasta marchewkowego :)